piątek, 30 maja 2014

Landrynka, czyli Bell Ladycode - pomadka-balsam barwiąca usta nr 02

Cześć!
Ten tydzień był dla mnie bardzo pracowity i wyjątkowo obfity w stresujące sytuacje. Jeszcze nie mogę sobie pozwolić na pełny relaks, ale teraz będzie może odrobinę lżej. Nie wiem, jak Wy, ale ja już powoli zaczynam odliczać dni dzielące mnie od urlopu:). Poza tym znowu jestem przeziębiona (mam nadzieję, że w weekend doprowadzę się do stanu używalności;)).
Dzisiaj pora na kolejny post z produktem do ust w roli głównej. Pomadkę-balsam z Bell kupiłam w Biedronce. Trafiłam na nią zupełnym przypadkiem przeglądając kosmetyki (czytaj: lakiery do paznokci:)). Postanowiłam wziąć ją na próbę, byłam ciekawa, czy będzie ona bardziej balsamem nawilżającym usta, czy też tintem (jak głosi napis na opakowaniu) barwiącym usta.


"Zmysłowe usta i kuszący kolor!" - tak producent zachęcił mnie do kupna tego specyfiku;). Pomadka ma kremowo-żelową konsystencję, która ma bardzo łatwo rozprowadzać się na ustach i  zostawiać na nich połyskujący kolor. Dodatkowo usta mają wydawać się pełniejsze, a ich kontur wyraźniejszy. Ponadto składniki pielęgnujące mają dać efekt (wizualny czy długo się utrzymujący i odczuwalny?) nawilżonych i kuszących ust.


Pomadka występuje w trzech różnych odcieniach. Ja skusiłam się na nr 02, czyli landrynkowy róż. Produkt zamknięty jest opakowaniu typowym dla pomadek. Zewnętrzna warstwa plastiku w kolorze intensywnego, neonowego różu (adekwatnie do odcienia sztyftu) jest transparentna. Noszę tę pomadkę w torebce już od ok. 2 tygodni i nic się z nią nie dzieje. Napisy na razie są na swoim miejscu, a opakowanie się nie połamało, ani w żaden inny sposób nie uszkodziło. Jak widzicie na powyższym zdjęciu produkt jest dodatkowo zabezpieczony w plastikowo-tekturową "otulinę" (ostatni raz piszę posta o takiej porze:)). Oczywiście minusem kupowania kosmetyków w Biedronce jest to, że nie ma tam żadnych testerów, na których moglibyśmy sprawdzić odcień np.pomadek. Niektórym to bardzo przeszkadza i rozdzierają te opakowania (ostatnio stałam się bardzo wyczulona na grzebanie w kosmetykach).



światło sztuczne (wybaczcie rany na dłoni;))

światło dzienne

Sztyft pomadki jest w kolorze landrynkowego różu. Produkt gładko rozprowadza się na ustach. Pod tym względem przypomina balsam. Przed pierwszym użyciem byłam przekonana, że pomadka lekko nawilży usta i może nawet nada im bardzo delikatny kolor (albo i nie nada). I rzeczywiście, nałożyłam produkt na usta i uzyskałam jedynie błyszczący efekt. Od razu po nałożeniu kolor niestety się nie pojawił. Dlatego postanowiłam dołożyć jeszcze kolejną warstwę pomadki ("może za mało jej nałożyłam?"). I wiecie, co? Ten produkt jest dziwny. Kolor rzeczywiście pojawia się na ustach, jednak nie od razu, ale dopiero podczas wysychania (nie trwa to długo). A w miarę nakładania większej ilości produktu, kolor staje się bardziej intensywniejszy (dlatego łatwo też z nim przesadzić:)). "Landrynka" daje na ustach piękny mokry, różowy efekt. Wyglądają one na zadbane i nawilżone.
"Mokry" efekt utrzymuje się dosyć długo (u mnie jest to zależne od tego, ile mówię;)) - nawet do godziny. Po tym czasie warstwa "balsamowa" powoli schodzi, ale kolor pozostaje. Różowy odcień wpija się w usta i pozostaje tam jeszcze przez minimum godzinę (czasem nawet i dłużej), po czym powoli usta jaśnieją.
Poniżej możecie obejrzeć efekt na ustach. Pierwsze zdjęcie jest zrobione kilka minut po nałożeniu produktu, ostatnie po ok. 10 minutach:) - jedna warstwa.





"Landrynka" tak bardzo mi się spodobała, że tydzień później dokupiłam pozostałe dwa odcienie:). Kosztuje ok. 7-8 zł.

Co myślicie o tym produkcie? Może miałyście okazję go używać?

Piątek

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Oczywiście nie każdemu muszą się podobać takie kolory. Ja akurat lubię taki efekt:)

      Usuń
  2. Muszę obczaić kolory:) ale miałam rozświetlacz LC i nie byłam zadowolona gdyż był strasznie jasny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam.się nad rozświetlaczem, ale doszłam do wniosku, że muszę zużyć to, co mam:).

      Usuń
  3. już chyba kiedys o tym wspominałam ale masz przepiekny kształt ust :) pasuje Ci ten odcień , ja nie czuje sie dobrze w różach, wole te odcienie nude lub ciemne czerwienie ale ten odcien mnie zauroczył :) piekny !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:). Ja ostatnio bardzo eksperymentuję z kolorami na ustach i lubię zarówno róże, jak i czerwienie. Ten bardzo mi się spodobał, szczególnie dlatego, że można stopniować kolor na ustach.

      Usuń

Zapraszam do komentowania:). Będzie mi miło, jeśli postanowisz pozostawić po sobie jakiś ślad:).
Czytam wszystkie komentarze, a na pytania odpowiadam pod postami:).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...