niedziela, 20 września 2015

Ulubieńcy lata

Niestety jeszcze nie wracam do regularnego blogowania, ale doszłam do wniosku, że koniec września to ostatnie chwile, aby opublikować post z moimi ulubieńcami lata:). Są to produkty, których używałam głównie  w lipcu i sierpniu.


Po pierwsze - żel pod prysznic. Tym razem sięgnęłam po półlitrową butlę Original Source o zapachu kokosa. Produkt ma bardziej kremową konsystencję przez co lepiej się pieni (w porównaniu do tych o żelkowej strukturze:)). Ale oczywiście moje uwielbienie odnosi się do zapachu. Typowo letni, przyjemny, taki, do którego warto wrócić:). To akurat była moja druga butelka;).


Kolejny produkt jest również związany z pielęgnacją ciała. Oliwkę z Isany kupiłam już kilka ładnych miesięcy temu, ale zaczęłam jej używać dopiero w wakacje. Produkt bardzo szybko się wchłania, co jest niewątpliwym plusem. Ma przyjemny zapach i atomizer:). Przyznaję,że najczęściej spryskiwałam nim nogi i ręce i tak wszystko zostawiałam do wchłonięcia:). Ale trzeba pamiętać o jednym - atomizer równa się spryskaniu np. podłogi (jeśli stoimy), a to grozi upadkiem:).


Kiedyś pisałam o różowym rozświetlaczu KLIK, pochodzącym z Sculpting Powder z Lovely, teraz przyszedł czas na bronzer. Jak już być może wiecie, bronzer jest produktem po który sięgam bardzo rzadko. Nie potrafię konturować twarzy i wątpię, abym się kiedyś tego nauczyła. Ale po poniższy produkt w wakacje sięgałam dosyć często, aby nieco się opalić:). Bronzer ma ciepły odcień i zawiera w sobie bardzo delikatne drobinki (niemal niezauważalne). Łanie współgrał z moją cerą - już nie tak bladą, ale nadal niezbyt opaloną. I jednak trochę skłamałam z tym konturowaniem, bo co prawda nie jestem w stanie wyszczuplić policzków, ale podejmowałam próby wysmuklenia swojego nosa:),z których byłam całkiem zadowolona.


Oprócz bronzera, jeśli już oczywiście się malowałam, sięgałam po różo-bronzer Africa z W7 KLIK, czyli jeden z moich ulubionych produktów do policzków. Uwielbiam jego odcień.


Liście Manuka to moja ulubiona seria produktów firmy Ziaja. Tym razem chciałam zwrócić uwagę na żel myjący, który w największe upały przynosił mojej skórze świeżość bez zbędnego wysuszania jej. A teraz używam go jako uzupełnienie demakijażu:).


Ostatnim produktem jest pomadka Orange Attitude KLIK z Maybelline z serii Color Whisper, która nie jest już dostępna w Rossmannach. A szkoda! Pomadka ma delikatne wykończenie i jest idealna na co dzień. Mimo jaskrawopomarańczowego sztyftu efekt na ustach jest bardzo subtelny. Jeśli znajdziecie ją gdzieś w drogeriach internetowych to polecam wypróbować.


I jeszcze książki:). W związku z tym, że miałam urlop, miałam też sporo czasu na czytanie. I przyznaję, że bardzo mnie to pochłonęło:). Jeszcze przez rozpoczęciem urlopu, na początku lipca przeczytałam kolejną książkę Camilli Lackberg Pogromca lwów. Nie wiedziałam, że we wszystkich książkach tej autorki występują ci sami bohaterowie (pracujący nad rozwiązaniem spraw kryminalnych). I jak się okazało Księżniczka z lodu, którą przeczytałam kilka miesięcy temu była pierwszą książką z serii, a Pogromca lwów dziewiątą. Oczywiście każda z pozycji jest zamkniętą całością, jednak życie prywatne głównych bohaterów jest "w ciągłym ruchu". Dlatego też w późniejszym czasie postanowiłam nadrobić zaległości i przeczytać pozostałe książki:).


Ale zanim po nie sięgnęłam przeczytałam kolejną książkę z cyklu demonicznego Petera V. Bretta - Tron z czaszek. O ile dobrze pamiętam druga księga powinna ukazać się w październiku:). Następnie postanowiłam w końcu odkopać trylogię Kiery Cass, którą kupiłam (o ile dobrze kojarzę) w grudniu. Rywalki, Elita i Jedyna to taka szybko czytająca się, przyjemna bajka:). Po tych lekturach ponownie wróciłam do Camilli Lackberg i przeczytałam siedem książek (Kaznodzieja, Kamieniarz, Ofiara losu, Niemiecki bękart, Syrenka, Latarnik, Fabrykantka aniołków) oraz opowiadanie Zamieć śnieżna i woń midałów.
Trzynaście pozycji to całkiem niezły wynik:).

Pozdrawiam!
Piątek

poniedziałek, 7 września 2015

Nowości z sierpnia

Niestety w ostatnim czasie mam bardzo mało czasu, przez co blog automatycznie zszedł na dalszy plan. Mam nadzieję, że w przeciągu najbliższych tygodni wszystko ogarnę i na spokojnie będę mogła wrócić do w miarę regularnego blogowania:). Na dzisiaj przygotowałam krótki post z nowościami:).


Instagram zrobił swoje, przez co stałam się posiadaczką kolejnego podkładu - Match Perfection z Rimmel, który w Rossmannie kosztował zawrotne 8 złotych z groszami:). Poza tym, w końcu udało mi się kupić piaskowy top z Lovely, za którym chodziłam przez kilka tygodni. Będąc w drogerii przygarnęłam również płyn dwufazowy - tym razem z Eveline. Natomiast w Biedronce (gdzie w końcu pojawiła się szafa Bell) ponownie kupiłam transparentny puder.


W międzyczasie dotarła do mnie kolejna "współpracowa" przesyłka z Born Pretty Store. Jej zawartość pokażę Wam bliżej w osobnym poście, tym bardziej, że kilka dni temu dotarła do mnie kolejna paczka z zamówieniem, więc wszystko opiszę w jednej notce.


W Biedronce ponownie pojawiły się artykuły szkolne, więc zaopatrzyłam się w kilka potrzebniejszych rzeczy:).


Mój żel antybakteryjny dobijał do dna, więc postanowiłam skorzystać z okazji i wypróbować żele z Bath & Body Works:).


Do mojej szafy trafiło kilka ubrań...


... oraz buty:).


To na tyle:). Do następnego!
Pozdrawiam!
Piątek
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...