sobota, 5 kwietnia 2014

Maybelline, tusz Colossal Volum' Express

Hej!
Dzisiaj przychodzę do Was z moim ulubieńcem ostatnich miesięcy w kategorii tuszy do rzęs, czyli tuszem Colossal Volum' Express z Maybelline w wersji wodoodpornej. Wiem, że jest dostępny w sprzedaży już od dawna, ale tak go polubiłam, że muszę napisać o nim kilka słów:).


Jak widzicie tusz zamknięty jest w żółtym, beczułkowatym opakowaniu, charakterystycznym dla Maybelline. Mnie akurat ono bardzo odpowiada pod względem wizualnym. Produkt jest zaopatrzony w dosyć dużą i grubą szczoteczkę, która może sprawiać problemy podczas aplikacji (ja się do niej szybko przyzwyczaiłam:)).


Jak już napisałam kupiłam czarny tusz w wersji wodoodpornej (nigdy wcześniej takiego nie posiadałam) i to był najlepszy wybór,jakiego mogłam dokonać:). Tusz, w miarę noszenia, nie kruszył się i nie osypywał, co dla osoby z wrażliwymi oczami jest bardzo istotne.
Zanim przejdę do właściwości produktu, chciałabym napisać jedną dosyć ważną rzecz. Przez pierwszy tydzień, czy nawet dwa tusz był bardzo rzadki i często podczas malowania rzęs odbijał się na powiekach. Wtedy też przeszkadzała mi wielkość szczoteczki, bo łatwo było o ubrudzenie się. Pamiętam, że wtedy pomyślałam, że przepłaciłam kupując kosmetyk, który oprócz rzęs maże na czarno wszystko, co znajdzie się w zasięgu szczoteczki. Ale nauczona doświadczeniem z innymi tuszami poczekałam i produkt po pewnym czasie zaczął zachowywać się przyzwoicie i od tamtej pory stał się moim ulubieńcem. Do tej pory zużyłam 2 opakowania Colossala i z obu była jednakowo zadowolona.


Tusz przede wszystkim miał zwiększać objętość rzęs, czyli po prostu je pogrubić. Ja zazwyczaj nakładałam 2 warstwy produktu i z efektu zawsze byłam bardzo zadowolona. Rzęsy były pogrubione oraz (co ważniejsze) idealnie rozdzielone. Co, jak co, ale posklejanych rzęs nie cierpię. Colossal sprawiał, że rzęsy stawały się bardzo wyraiste, a oko od razu wyglądało zdecydowanie lepiej. Często mój makijaż oka opierał się tylko i wyłącznie na nim (szczególnie, gdy się spieszyłam i ie miałam czasu na kombinacje:)).Tusz rzeczywiście jest wodoodporny, żaden deszcz czy wzruszenia nie są mu straszne. Zaaplikowany rano, pozostaje na rzęsach do chwili, w której zmywamy makijaż. Ponadto nie obciążał moich rzęs i nie miał wpływu na ich kondycję.

Jedyne, co mi w nim przeszkadzało to to, że nie ma właściwości podkreślających rzęsy:). Moje są proste jak druty, dlatego musiałam wspomagać się zalotką.

Poniżej możecie zobaczyć, jak prezentuje się na rzęsach, ale i tak mam wrażenie, że zdjęcia nie oddają w pełni efektu, jaki możemy uzyskać.

Wersja bez zalotki (ale mam srogi wyraz brwi:))


A tu już w wersji z zalotką:)





Tusz jest ważny przed 6 miesięcy od otwarcia. Można go kupić w Rossmannie za ok. 33 zł, jednak często są na niego (i inne tusze Maybelline) promocje - ja za swoje egzemplarze nigdy nie zapłaciłam więcej niż 20 zł.
Aktualnie używam tuszu Big Eyes, ale jestem pewna, że do wodoodpornego "żółtka" jeszcze wrócę:) - szczególnie dlatego, że kuszą mnie też jego inne wersje (Cat Eyes,Smoky Eyes, 100% Black).
Mam również niebieską wersję Colossala i pewnie za jakiś czas Wam o niej napiszę. 

Używałyście go?
Macie w planie jego zakup?

Pozdrawiam, Piątek! 

P.S. Od wczoraj na moim blogu możecie zaobserwować kilka drobnych zmian. Po pierwsze, pojawił się nowy odnośnik obserwowania przez GFC dla osób, które chcą od czasu do czasu mnie poczytać, a mają problem z obserwowaniem przez Bloggera. Link znajduje się nad okienkiem z obserwatorami. Po drugie, wczoraj uruchomiła funpage swojego bloga i jeśli macie ochotę, to możecie śledzić moje poczynania na Facebooku. W związku z tym na górze po lewej stronie pojawiła się odpowiednia ikonka ułatwiająca dostęp do mojego profilu:).

12 komentarzy:

  1. Delikatnie wygląda , fajny produkt ; )) Zapraszam do mnie na rozdanie :http://malinka24.blogspot.com/2014/03/rozdanie.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam go wiele razy, aż do znudzenia:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się chyba nigdy nie znudzi, a dzisiaj w Rossmannie była na niego promocja i zastanawiam się, czy nie kupić innej wersji:)

      Usuń
  3. Lubię większość tuszy z serii Colossal ;) Ten też kiedyś miałam i miło wspominam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz muszę spróbować jakieś innego Colossala:), bo jak na razie.ten był jedynym, którego używałam.

      Usuń
  4. Ja jakoś nie przepadam za tuszami Maybelline, kiedyś mnie jeden okrutnie uczulił i od tej pory po nie nie sięgam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niedobrze, w moim przypadku Colossal był pierwszym tuszem z Maybelline, jaki kupiłam, dlatego nie.zraziłam.się do nich.

      Usuń
  5. Uwielbiam ten tusz, ale w wersji standardowej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam dużego porównania, bo używałam tylko tego wodoodpornego i wersji kolorowej:)

      Usuń
  6. Własnie jestem w trakcie podejmowania decyzji, która maskare kupić. Szukam takiej mooooocno czarnej, ta tutaj tak nie wyglada, choc efekt ładny daje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Colossal na pewno występuje w wersji 100% black, ale nie używałam jej, więc nie wiem,czy jest bardzo czarna. Tę wersję lubię przede wszystkim za ładne rozdzielenie rzęs:).

      Usuń

Zapraszam do komentowania:). Będzie mi miło, jeśli postanowisz pozostawić po sobie jakiś ślad:).
Czytam wszystkie komentarze, a na pytania odpowiadam pod postami:).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...