Pielęgnacji już dawno na blogu nie było, nawet bardzo dawno. Korzystając z chwili wolnego czasu zaczynam nadrabiać zaległości. Jest w tej chwili godzina 15, a na dworze już się robi ciemno... Cóż, idzie zima. Dlatego dzisiaj nieoczekiwanie zabieram Was w klimaty meksykańskiej fiesty:D!
Ten kosmetyk kupiłam z czystej ciekawości. Po prostu zobaczyłam go kiedyś na którymś z kanałów na YouTube, gdzie oczywiście był zachwalany. Akurat mój płyn z AA KLIK dobijał do dna, więc postanowiłam wypróbować coś nowego.
Produkt jest zamknięty w plastykowej butelce z pomarańczową nakrętką/zatrzaskiem o pojemności 200 ml. Płyn jest bezbarwny, a w nim pływają (oczywiście po odpowiednim wstrząśnięciu butelką) żółte i pomarańczowe drobinki. Należy go zużyć w ciągu 9 miesięcy od otwarcia.
Zapach jest bardzo owocowy, egzotyczny, ale mimo wszystko bardziej w chemiczny sposób. Nie identyfikuję go z konkretnym owocem, ale w założeniu ma to być zapach papai. Mimo tego jest bardzo przyjemny. Jednak jeśli chodzi o demakijaż twarzy, to preferuję produkty bezzapachowe, albo o mniej intensywnych zapachach. Jeszcze w przypadku większych partii twarzy (czoło, policzki, nos, broda) byłby znośny (zapach), ale demakijaż ust jest dla mnie nie do przejścia. Pewnie to jakieś moje dziwactwo, ale nie lubię nanosić na wargi produktów perfumowanych, bo później (mimo zmycia wszystkiego wodą) nadal czuję tę chemię.
Według zapewnień producenta produkt ma nawilżać, oczyszczać i usuwać makijaż. Jest on odpowiedni dla wszystkich typów cery, przede wszystkim dla osób w wieku 20+ (co, jak co, ale 20 lat skończyłam jakiś czas temu i już zawsze będę w kategorii wiekowej 20+ ;)).
Płyn zawiera wyciąg z papai, który, jako źródło witaminy C i mikroelementów, ma długotrwale nawilżać, wygładzać i nadawać cerze promienny wygląd. Kolorowe drobinki, które widzicie na zdjęciach, zawierają witaminę E, która ma poprawiać sprężystość skóry i zapobiegać procesom starzenia. Ponadto produkt zawiera wyciągi z bambusa, lotosu i lilii wodnej, które regenerują skórę oraz D-panthenol, który łagodzi podrażnienia.
Przed zastosowaniem płynu należy energicznie wstrząsnąć butelką (aby wprawić drobinki w ruch), nanieść produkt na wacik i rozprowadzić na skórę twarzy (omijając okolice oczu). Produkt ma nie zostawiać na skórze tłustej warstwy, dlatego też nie wymaga zmywania.
Ze względu na to, że po raz kolejny nie zrobiłam zdjęcia (a już jest zbyt ciemno na ich zrobienie), na którym byłby pokazany skład kosmetyku, przepisałam go poniżej:).
Składniki: Aqua, Glycerin, Poloxamer 188, Propylene Glycol, Panthenol, PPG-26-Buteth-26, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Cellulose, Polyaminopropyl Biguanide, Sorbitol, BHT, Disodium Asenosine Triphosphate, Algin, Carica Papaya (Papaya) Fruit Extract, Nymphaea Alba (Water Lily) Root Extract, Bambusa Vulgaris (Bamboo) Leat/Stem Extract, Nelumbium Speciosum Flower Extract, Mannitol, Lactose, Hydroxypropyl Methylcellulose, Tocopheryl Acetate, Polysorbate 20, Parfum, Butylphenyl Metyhylpropional, Linalool, Cl 77007, Cl 12085.
Od tego produktu wymagałam przede wszystkim dobrego oczyszczania oraz uczucia nawilżenia. Niestety nie nadaje się on do przemywania okolic oczu. Co prawda, demakijaż tej strefy wykonuję przy użyciu płynu dwufazowego, ale rano, dla odświeżenia, lubię przemyć całą twarz płynem micelarnym. Oczywiście jest to niedogodność do przezwyciężenia:), po prostu rano używałam innego kosmetyku.
Płyn zmywa makijaż w sposób zadowalający, tzn. abym miała pewność, że skórę mam dobrze oczyszczoną musiałam zużyć sporą ilość kosmetyku. To oczywiście wpływa na to, że jest mniej wydajny. Skóra po demakijażu jest rzeczywiście nawilżona, odświeżona i wygląda na dobrze odżywioną. Płyn jest delikatny i przez cały czas jego stosowanie nie spowodował u mnie żadnych podrażnień. Jeśli chodzi o drobiny, to dla mnie jest to zbędny element - jeśli nie potrząśniemy butelką prze użyciem wówczas na płatek kosmetyczny wylewa się sam płyn. Równie dobrze składniki w nich umieszczone (witamina E) mogły być zawarte w płynie. Jednak efekt wizualny sprawia, że produkt wyróżnia się na półce sklepowej:).
Produkt Lirene nie pozostawia na skórze tłustej warstwy, ale mimo tego był dla mnie wyczuwalny - tworzył na skórze delikatnie lepką powłokę. Dlatego też zawsze zmywałam go z twarzy.
Podsumowując, właściwości kosmetyku wpływały pozytywnie na moją cerę. Jednak, jak już wcześniej wspomniałam jego wydajność jest słaba, a na demakijaż trzeba poświęcić nieco więcej czasu.
Płyn zakupiłam w Rossmannie i zapłaciłam za niego ok. 15 zł.
Dajcie znać w komentarzach, czy używałyście tego kosmetyku i jak się u Was sprawdził. A może znacie jakiś nawilżający płyn, który możecie polecić?
Pozdrawiam!
Piątek
Nie miałam tego płynu, jednak wolę takie, których mogę używać też do oczu - nie lubię brać wielu kosmetyków na wyjazdy a nie chcę używać innych kosmetyków w domu a innych poza domem :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie również wolę płyn, który również nadaje się do oczu, dlatego raczej ponownie po niego nie sięgnę:)
UsuńU nas jest za 6 zł i chyba go kupię ;D
OdpowiedzUsuńłał, ale promocja:)
UsuńCiekawił mnie zawsze ten plyn, ale nigdy się nie zdecydowałam na zakup. Lubię Lirene, ale te drobinki mnie odstraszały :P
OdpowiedzUsuńTe drobinki są, bo są, łagodnie rozcierają się na twarzy:)
UsuńPłyn wygląda ciekawie :-) czy na butelce jest zaznaczone, że nie nadaje się do okolic oczu czy jest to Twoje odczucie ? :-)
OdpowiedzUsuńZ tyłu na etykiecie jest zaznaczone, że płyn należy nakładać na twarz omijając okolice oczu:)
UsuńNo to chyba jednak go nie spróbuję, nie wyobrażam sobie używać dwóch osobnych płynów do demakijażu twarz i oczu
Usuń