Pierwszym lakierem z jesiennej kostki Essie, jaki nałożyłam na paznokcie była szarość Take it Outside. W mojej lakierowej szufladzie na próżno było wcześniej szukać takiego odcienia. Jedyną szarością, jaką posiadam jest jednowarstwowiec z Wibo KLIK, ale jest to odcień bardzo ciemny i naszpikowany brokatowymi drobinami.
Take it Outside to średnia, kremowa szarość, która w świetle sztucznym ujawnia delikatne brązowe tony. Konsystencja lakieru nieco mnie zaskoczyła, ponieważ jestem przyzwyczajona do dość rzadkiej konsystencji emalii umieszczonych w kostkach. Jest ona dość gęsta i bardzo przypomina mi konsystencję różowego Roomper Room KLIK z wiosennej kolekcji Essie.
Ze względu na gęstość produktu wygodniej było mi nałożyć na paznokcie jedną grubszą warstwę lakieru, która świetnie pokryła płytkę. Nie było to zbyt dobre rozwiązanie, ponieważ na kilku paznokciach pojawiły się drobne bąble. Również wysychanie nieco się przedłużyło i lakier przez dłuższy czas pozostał plastyczny. Aby wyrównać wszystkie niedoskonałości na paznokcie nałożyłam top z Golden Rose (zdjęcia pokazują lakier bez top coatu).
Take it Outside wspomagany top coatem wytrzymał na moich paznokciach 6 dni z delikatnie startymi końcówkami. Zmywał się szybko i się bez żadnych problemów.
Co myślicie o tym "szaraczku"? Lubicie takie odcienie na swoich paznokciach?
Pozdrawiam!
Piątek
Bardzo ładny kolor:)
OdpowiedzUsuńMnie również bardzo się podoba i nawet moja skóra w kontraście do niego nie wypada najgorzej:)
UsuńMoje marzenie :)
OdpowiedzUsuńLubię takie szaraczki, ale nie na sobie, tylko u innych :)
OdpowiedzUsuń