Dzisiaj kolejne zakupowe podsumowanie miesiąca. Z jednej strony mam wrażenie, że lipiec bardzo szybko minął, ale kiedy patrzę na przedmioty, które przybyły mi w tym miesiącu to myślę: "Przecież kupiłam to już tak dawno temu":).
Zacznę od Biedronki i tygodnia (czy też 2 tygodni) kosmetycznego. Oczywiście skusiłam się na suche szampony Batiste - wzięłam niemalże wszystkie wersję zapachowe. I teraz mam zapas na rok, albo i dłużej:).
Ponadto kupiłam również maskę złuszczającą do stóp, suplement diety w zestawie ze szczotką i matujący płyn micelarny Be Beauty.
Do mojego zbioru lakierów dołączyły 4 kolory z serii Color Expect z Golden Rose, które otrzymałam jako nagrodę za recenzję różowego Galaxy
KLIK. I właśnie dziwi mnie to, że mam je dopiero od miesiąca:). Numerki od lewej: 47, 21
KLIK, 20, 10.
Na początku lipca (a może to było pod koniec czerwca?) zdecydowałam się na zamówienie w sklepie internetowym Pierre Rene. Jak to ja, skusiłam się na lakiery:) - biały Top Flex
KLIK oraz cukierkowe MIYO. W bonusie dostałam próbkę podkładu oraz produkt do ust:).
Uwielbiam kryminały Agathy Christie, dlatego nie mogłam przejść obojętnie obok serii książek, która od niedawna pojawia się w kioskach:). A w Biedronce ponownie książki można było kupić za 10 zł, więc zakupiłam dwie pozycje Michaela Sadlera.
Te dwie grubaski poniżej to dowód na to, że nawet w markecie budowlanym można znaleźć coś interesującego do czytania:).
Do mojej "kolekcji" dołączyły trzy nowe twistbandy:)
Na początku lipca pisałam Wam o płynie dwufazowym firmy Ziaja
KLIK, a w międzyczasie zaczął się kończyć jego następca - produkt z Lirene, więc zakupiłam kolejny, tym razem z AA.
W lipcu, po raz pierwszy, zdecydowałam się na zakupy w drogerii internetowej
kosmetykizameryki.pl. Jednak skończyły się one dla mnie podwójnym rozczarowaniem. Pierwsze wynikało z mojej nieuwagi, ponieważ bazując na dwóch recenzjach blogowych zamówiłam lakier Essie
Where's my chauffeur. Spodziewałam się jasnego i intensywnego niebieskiego odcienia (taki widniał na zdjęciach na blogach), a w rzeczywistości mam miętę bardzo podobną do Rimmel Peppermint
KLIK. Jeszcze go nie używałam, ale jeśli na paznokciach będzie wyglądał tak, jak w buteleczce to pewnie powędruje do mojej mamy lub siostry.
Drugie rozczarowanie, a raczej zdziwienie wynika z zachowania sklepu. Zamówiłam cztery produkty, dlatego byłam zaskoczona po otworzeniu paczki, ponieważ znajdowały się tam poniższe trzy produkty, informacja o braku w magazynie czwartego przedmiotu i pieniądze. Dziwne, że sklep drogą mailową nie powiadomił mnie o tym, bo przecież mogłam chcieć domówić inny produkt, albo wręcz zrezygnować z zamówienia. A po drugie, kto w dobie przelewów internetowych wkłada pieniądze do koperty? Robiąc zakupy w drogeriach internetowych zawsze staram się zamówić kilka rzeczy, po to, aby optymalnie rozłożyć koszt przesyłki. Dlatego byłabym zdenerwowana, gdybym zamówiła dwa przedmioty i przysłaliby mi bez powiadomienia tylko jeden. Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek zrobię tam zakupy.
Tydzień temu w koszu wyprzedażowym w Biedronce znalazłam zestaw do manicure, kosztował jedynie 10 zł.
W lipcu przybyły mi dwie bluzeczki - bawełniana, szara koszulka z peonią;) oraz koszula bez rękawów.
I mój ostatni zakup. Cztery dni temu dotarła do mnie limitowana paletka Sleek Showstoppers. Czaiłam się na nią od dłuższego czasu i nagle ze zgrozą odkryłam, że zniknęła ze wszystkich drogerii internetowych. Na szczęście udało mi się ją odnaleźć na allegro i już jest u mnie:).
A co Wy ciekawego kupiłyście w ubiegłym miesiącu? Dajcie znać w komentarzach:).
Pozdrawiam, Piątek!