czwartek, 16 lipca 2015

Tusz Scandaleyes Rockin' Curves od Rimmel - Projekt lipiec 2015 dzień 16.

Dzisiaj pokażę Wam produkt, z którym łączyły mnie bardzo burzliwe relacje - od uwielbienia, po niechęć, na sympatii kończąc. Tusz Scandaleyes kupiłam już dawno temu podczas jednej z promocji w Rossmannie. Na szczęście trafiłam na nieotwarty egzemplarz, dzięki czemu później mogłam cieszyć się świeżością produktu:).


Tusz zamknięty jest w sporym opakowaniu mieszczącym w sobie 12 ml produktu. Utrzymane jest w czerwonej kolorystyce. Dodatkowo dolna część jest obleczona plastikiem z motywem skóry węża.
Produkt należy zużyć w ciągu 12 miesięcy od otwarcia. Jednak, jeśli chodzi o tusze, to zazwyczaj używam ich przez maksymalnie 5-6 miesięcy (a wiem, że dla innych osób 3 miesiące to i tak długi okres).

Produkt zaopatrzony jest w charakterystyczną szczoteczkę. Jest ona duża, wykonana z włosia i posiada dwa wygięcia - mniejsze i większe.
Moja wersja to odcień 001 Black. Tusz występuje także w czarnym opakowaniu i o ile dobrze pamiętam jest to wersja Extra Black.


Tusz ma przede wszystkim podkręcać rzęsy. Nie ukrywam, że jest to rzecz, na które najbardziej mi zależy. Moje rzęsy są proste i zazwyczaj bez użycia zalotki żaden tusz nie jest w stanie ich podkręcić.

Jak już wspomniałam, z tym produktem łączyły mnie bardzo zmienne relacje. Początkowo byłam nim zachwycona. Mimo, że początkowo miał rzadszą konsystencję, bardzo dobrze współpracował podczas nakładania. Górne rzęsy malowałam większą wypukłością szczoteczki, a dolne mniejszą. Dzięki temu mogłam bez problemu dotrzeć do każdego miejsca. Mimo jej sporych rozmiarów, nie brudziłam nią powiek, ani ich okolic. Rzęsy, co prawda nie były w jakiś spektakularny sposób uniesione, ale były ładnie rozdzielone i podkręślone. 
Niestety, po pewnym czasie produkt nieco zgęstniał i zaczął sprawiać spore problemy. Nakładanie tuszu najczęściej kończyło się tym, że górne rzęsy miałam bardzo mocno posklejane (co wyglądało okropnie) i musiałam je rozczesywać starą szczoteczką od Colossala. Dlatego też musiałam zmienić technikę nakładania produktu i od tej pory robiłam to tylko za pomocą mniejszego wygięcia. W efekcie rzęsy nie były posklejane i, co więcej, uzyskałam efekt mocniejszego podkręcenia:).


Tuszu używałam przez około 6 miesięcy. Jego konsystencja przez ostanie miesiące nie uległa drastycznym zmianom, ale produkt po kilku godzinach noszenia zaczynał się delikatnie kruszyć. Również z czasem słabł efekt podkręcenia.

Poniżej możecie obejrzeć, jak produkt wyglądał na rzęsach. Pierwsze zdjęcie pokazuje, jak tusz wyglądał w drugim miesiącu noszenia, a kolejne w piątym miesiącu. Aha, zapomniałam wspomnieć, że przez cały okres używania Rockin'Curves moja zalotka leżała zapomniana w szafce:).



Ostatecznie, efekt bardzo mi odpowiadał. Dlatego też, kiedy już zużyję wszystkie tusze, jakie posiadam, skuszę się na czarną wersję tego produktu:). Jedynie szczoteczka jest rzeczą, do której mogłabym mieć jakieś zastrzeżenia. Jest przekombinowana, moim zdanie mogła się ograniczyć do jednego wygięcia, które odpowiadałoby za pokręcenie rzęs.

Produkt dostępny jest w szafach Rimmel i w tej chwili kosztuje około 30 złotych. Wydaje mi się, że kilka miesięcy temu cena była niższa. W każdym razie warto czekać na jakąś promocję:).

Lubicie tusze firmy Rimmel? Przyznam się, że wcześniej nie miałam okazji używać tuszy z tej firmy, ale po pierwszym wypróbowaniu jestem zadowolona:).

Pozdrawiam!
Piątek


4 komentarze:

  1. nie miałam nigdy tego tuszu, szczotka jest interesująca:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku ją uwielbiałam, ale później, tak na dobrą sprawę, używałam tylko części tego zawijasa. Dlatego też mam wobec niej mieszane uczucia:)

      Usuń
  2. O losie, ale zakręcona szczota :D Do moich faworytów należą Bourjois Twist Up The Volume i Maybelline Lash Sensational i chyba na razie daruję sobie testy nowości - wstrzymywałam się długo przed zakupem drugiego opakowania Bourjois (wiadomo: cena...), ale przez to trafiłam na kilka bubli niewartych złamanego grosza, więc postanowiłam sobie darować pozorne oszczędności...

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczoteczka mnie przeraziła, nie umiałam się nią posługiwać, więc tusz zasechł nieużywany praktycznie :P

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania:). Będzie mi miło, jeśli postanowisz pozostawić po sobie jakiś ślad:).
Czytam wszystkie komentarze, a na pytania odpowiadam pod postami:).

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...