piątek, 31 lipca 2015

Manhattan Soft Mat odcień 31S - Projekt Lipiec 2015 dzień 31.

Udało się! Dobrnęłam do końca mojego projektu. Przyznam się, że mniej więcej do dziesiątego dnia codziennego postowania ponownie miałam wrażenie, że porwałam się "z motyką na słońce", ale później było tylko z górki. Aż sama się zdziwiłam:)

Na dzisiaj przygotowałam post na temat produktu do ust, który zamówiłam w grudniu, w ramach Dnia Darmowej Dostawy. Oczywiście wcześniej obejrzałam, jak wybrane odcienie prezentują się na ustach i wybrałam dla siebie produkt firmy Manhattan z serii Soft Mat o odcieniu 31S.


Pomadka jest zamknięty w opakowaniu typowym dla błyszczyków, który zawiera 6,5 ml produktu. Należy ją zużyć w ciągu 24 miesięcy od otwarcia. Zakrętka jest czarna, natomiast pozostała część opakowania ma swoim kolorem nawiązywać do odcienia produktu znajdującego się wewnątrz. 



Odcień produktu to problematyczny temat. Na aplikatorze wygląda na pomarańczowy (bardzo jaskrawy), a po nałożeniu na dłoń czy usta dają o sobie znać delikatne, różowe tony i produkt wydaje się być bardziej brzoskwiniowy.


Soft Mat to pomadka w kremie, dlatego byłam przekonana, że będzie miała podobne właściwości jak Extra Lasting z Lovely KLIK. Jednak myliłam się. Mają podobną, nieco gęstszą konsystencję, ale efekt na ustać jest całkowicie odmienny. Nie jestem w stanie napisać Wam, jak długo Soft Mat utrzymuje się na ustach, ponieważ nigdy nie nosiłam jej dłużej niż kilkanaście minut. Produkt na ustach wygląda fatalnie. Jak już wspomniałam, przed zakupem oglądałam go na zdjęciach w sieci. Jednak nie mam pojęcia, jak uzyskać pokazany tam efekt. Nieważne, czy nakładam produkt na nawilżone usta czy nie, czy nakładam go cienką warstwą czy grubszą, efekt jest zawsze ten sam. Produkt osadza się w załamaniach ust oraz na ich konturach.

Poniższe zdjęcia mówi samo za siebie.


Próbowałam jeszcze odcisnąć nadmiar produktu w chusteczkę. Efekt był nieco lepszy, ale jednocześnie znacząco osłabła intensywność koloru. 



Miałyście produkty z tej serii? Jak się u Was sprawdzały?

Pozdrawiam!
Piątek

czwartek, 30 lipca 2015

Liebster Blog Award - Projekt Lipiec 2015 dzień 30.

Tydzień temu Mary z bloga Perfect is boring! nominowała mnie do Liebster Blog Award, a co za tym idzie do odpowiedzenia na kilka pytań:). Za nominację oczywiście bardzo dziękuję:).


Oto moje odpowiedzi:

1. Od jutra musisz zmienić zakres tematyczny bloga, o czym będziesz pisać?
Uwielbiam książki, dlatego też pewnie założyłabym bloga o właśnie takiej tematyce:).

2. Wejdź w swoją historię odtworzeń na YouTube - jakie jest ostatnio obejrzane video?
W końcu postanowiłam wrócić do jakiejkolwiek aktywności fizycznej, dlatego też ostatni obejrzany filmik dotyczył jogi i obejrzałam go dzisiaj rano (i oczywiście też ćwiczyłam:)).

3. Kolor, który przeważa w Twojej szafie, to...?
.. chyba niebieski.

4. Piosenka, której ostatnio mogłabyś/mógłbyś słuchać bez przerwy, to...?
Radia słucham albo w samochodzie, albo w kuchni podczas gotowania;). Ale szczerze mówiąc nic w ostatnim czasie nie wpadło mi w ucho.

5. Co robiłaś/robiłeś wczoraj o tej porze (weź pod uwagę moment czytania mojego wpisu:))? 
Akurat nie pamiętam, co robiłam w dzień poprzedzający czytanie wpisu, ale wczoraj o tej porze chyba brałam prysznic przed pójściem spać:).

6. Co zamierzasz robić jutro o tej samej porze? 
Planuję oglądać Harry'ego Pottera:).

7. Budzisz się w swojej wizji raju - co to za miejsce? 
Świeże powietrze, słońce, delikatny wietrzyk, spokój i zapas książek do czytania - wtedy czułabym się jak w raju:).

8. Możesz kupić wymarzony samochód, nie zważając na cenę - co to za marka i model? 
Jestem zadowolona ze swojego auta (żółty i okrągły:)) i na razie nie odczuwam potrzeby zamiany go na inny model:).

9. Jaki serial, Twoim zdaniem, powinien znać każdy?  
Nie mam pojęcia. Nie twierdzę, że nie oglądam seriali, ale akurat nie przychodzi mi nic do głowy.

10. Opisz w kilku słowach swoje idealne wakacje. 
Najlepiej nad polskim morzem:). I w dobrym towarzystwie:).

11. Bez czego nie wychodzisz nigdy z domu?
Bez butów;). A tak na serio, to niemalże zawsze mam przy sobie klucze do mieszkania.

A teraz porcja moich pytań:
1. Jaki jest Twój ulubiony kosmetyk kolorowy?
2. A jaki pielęgnacyjny?
3. Jakie trzy miejsca w Polsce chciałabyś odwiedzić?
4. A teraz masz do dyspozycji cały świat, co chciałabyś zobaczyć (ponownie poproszę o wymienienie 3 miejsc)?
5. Jaka jest Twoja ulubiona książka (lub książki)?
6. Jaki ostatnio obejrzałaś film? Polecasz go?
7. Jaki jest Twój ulubiony odcień lakieru do paznokci?
8. A jaki kolor masz teraz na paznokciach?
9. Jaka jest Twoja ulubiona pora roku? Dlaczego właśnie ta?
10. Masz zwierzaka? Jakiego?
11. Gdzie wolałabyś spędzić wakacje, w górach czy nad morzem?

Do odpowiedzi na powyższe pytania nominuję:

Dziewczyny, jeśli macie ochotę odpowiedzieć na pytania to zapraszam do zabawy:).

Jeszcze raz dziękuję Mary za nominację i serdecznie zapraszam na jej bloga, gdzie aktualnie odbywa się rozdanie z okazji 100 obserwatorów KLIK:).

Pozdrawiam!
Piątek

środa, 29 lipca 2015

# 101 Rybki z płytki BP-66 - Projekt Lipiec 2015 dzień 29.

Pozostając w tematyce paznokciowej, dzisiaj pokażę Wam kolejne stemplowanie:). Tym razem na bazę wybrałam lakiery w odcieniach niebieskiego. Jaśniejszy to Rimmel Pillow Talk KLIK, na pozostałe paznokcie nałożyłam piasek z Lovely z serii Baltic Sand.



Do stemplowania użyłam płytki BP-66 KLIK Z Born Pretty Store, którą wybrałam głównie ze względu na motywy rybek i pnączy:). Wzorek odbiłam Maltanką z Colour Alike.





Pozdrawiam!
Piątek

wtorek, 28 lipca 2015

# 100 Nautical Nails po raz pierwszy:) - Projekt Lipiec 2015 dzień 28.

Tego typu zdobienie chodziło za mną od pewnego czasu. W końcu postanowiłam spróbować i  z wykorzystaniem kilku lakierów i dwóch płytek do stemplowania stworzyłam coś, co w założeniu ma nawiązywać do tematyki morskiej:).


Bazą pod stemple były trzy lakiery: czerwony Rock'n'roll z Rimmel KLIK, granatowy Style Cartel KLIK z jesiennej kostki Essie KLIK oraz biały Pure White KLIK z Pierre Rene. Na palcach serdecznych obu rąk znalazła się biel, a na kciuku i palcu wskazującym, w zależności od dłoni, znalazła się czerwień lub granat. To samo dotyczy paców środkowego i małego.



Na bieli odbiłam falę z płytki Sailor 05 z MoYou London (przy użyciu granatowego Style Cartel oraz czerwonego Jump In My Jumpsuit z zimowej kostki Essie KLIK). Natomiast na kciuku oraz palcach serdeczym i środkowym odbiłam wzory z płytki BP-33 KLIK z Born Pretty Store przy użyciu złota Jiggle Hi, Jiggle Low równiez z Essie.





Jak na pierwszy raz, to jestem całkiem zadowolona. Co prawda nadal mam problem z dokładnym wycelowaniem i odbiciem wzorku na środku paznokcia, ale pracuję nad tym :).

Pozdrawiam!
Piątek


poniedziałek, 27 lipca 2015

Brązowy eyeliner od Wibo - Projekt Lipiec 2015 dzień 27.

Dzisiaj chciałabym pokazać Wam eyeliner, który kupiłam już jakiś czas temu i który z niewyjaśnionych przyczyn nagle zniknął z półek Wibo. Dlaczego publikuję posta o niedostępnym produkcie? Ponieważ szukam dla niego zamiennika o zbliżonym lub identycznym odcieniu. A do tego potrzebna mi Wasza pomoc:).


Produkt ma piękny odcień metalicznego brązu. Ale pamiętam, że po jego zakupie nie tryskałam zbytnim entuzjazmem. Wtedy nie chciałam kupować czarnego eyelinera i wolałam postawić na coś delikatniejszego. Byłam przekonana, że przywiozłam do domu produkt w brązowym kolorze. I niestety po pierwszym wypróbowaniu byłam zła, bo okazało się, że jest to metaliczny brąz z domieszką złota:). Ale ostatecznie ten eyeliner stał się moim ulubionym codziennym produktem do podkreślania oka:).


Kolor opakowania nawiązuje do odcienia znajdującego się w środku (pewnie dlatego jest lekko błyszczące, satynowe). Początkowo miało na sobie srebrne nadruki, jak w przypadku czarnego eyelinera z tej samej serii, jednak bardzo szybko się starły. Wewnątrz opakowania znajdują się 4 ml produktu. Eyeliner jest wyposażony w cienki pędzelek, którym bardzo łatwo narysować kreskę.


Produkt ma nieco gęstszą konsystencję, ale mimo tego narysowanie kreski zawsze było dla mnie bardzo łatwe. Dlaczego producent wycofał ten produkt? Nie mam pojęcia. W tej chwili w Rossmannie jest dostępny tylko czarny eyeliner z tej serii (wydaje mi się, że kiedyś, oprócz brązu, był jeszcze szary/srebrny).

Poniżej możecie obejrzeć, jak produkt wygląda na oku.
W tej chwili w opakowaniu została mi niewielka ilość produktu. Może wystarczy na jedno użycie. Dlatego też od pewnego czasu szukam dla niego zamiennika. Kilka miesięcy temu kupiłam brązowy eyeliner z Miss Sporty o nazwie Cooper Crush, ale on na pierwszy rzut oka wydawał się być za ciemny. Dlatego kolejną moją próbą był zakup eyelinera z Golden Rose, ale nadal to nie jest ten sam odcień. Oczywiście używam ich, bo również mają piękne kolory, ale nadal szukam czegoś zbliżonego do kosmetyku z Wibo.


Jak widzicie eyeliner z Wibo jest bardziej złocisty, ale nadal brązowy. Wydaje mi się, że Golden Rose ma w swojej ofercie również złociste odcienie. Będę musiała to sprawdzić, kiedy będę w pobliżu ich wyspy.

Znacie eyelinery o podobnym odcieniu? Będę wdzięczna za jakiekolwiek propozycje:).

Pozdrawiam!
Piątek


niedziela, 26 lipca 2015

Delicje, czyli Original Source Chocolate & Orange - Projekt Lipiec 2015 dzień 26.

Żele Original Source to produkty, do których lubię co jakiś czas wrócać (o czym świadczą pojawiające się co jakiś czas posty na ich temat:)). Jakiś czas temu zrobiłam ich spory zapas, kupując dwupaki w Biedronce. I właśnie w jednym z nich znalazł się Chocolate & Orange.


1095 dni rosło ziarno kakaowca, które zamknęliśmy wraz z soczystą pomarańczą w tej butelce. Jest to delicja wśród żeli pod prysznic, która przemienia codzienną kąpiel w nierutynowo pyszną przyjemność bez ani jednej kalorii.
/informacja z opakowania/


Bursztynowy kolor produktu i żelkowata konsystencja przypominają galaretkę. A zapach to rzeczywiście pomarańczowa delicja. Jako wielki łasuch, uwielbiam takie połączenia zapachów i jak zwykle ubolewam nad tym, że w ogóle nie utrzymują się po umyciu na ciele. Niestety te żele z Original Source, które mają galaretkowatą strukturę bardzo słabo się pienią (przynajmniej takie jest moje odczucie). Ale myć, myją i to najważniejsze:).



Kolejnym mankamentem jest ich dostępność. W najbliższych Rossmannach wypatrzyłam kilka zapachów, ale głównie owocowych. Ale co jakiś czas żele pojawiają się również w Biedronkach, wówczas można wybrać dla siebie coś pachnącego nieco inaczej:). Mam nadzieję, że niedługo ponownie pojawią się jakieś czekoladowe wersje:).

Pozdrawiam!
Piątek

Suchy szampon Batiste Tropical - Projekt Lipiec 2015 dzień 25.

I niestety, mimo szczerych chęci, nie udało mi się opublikować wczoraj posta. Nieoczekiwanie straciłam łączność z internetem, która powróciła dopiero dzisiaj. Dlatego mam nadzieję, że nikt się nie obrazi o to, że opublikuję dzisiaj dwa posty. Jeden zaległy z wczoraj i drugi aktualny, który pojawi się późnym wieczorem:).

------------------------------------------------------

Pierwszy suchy szampon Batiste kupiłam na początku 2014 roku i była to właśnie wersja tropikalna, której dotyczy dzisiejszy post. Później, latem ubiegłego roku, szampony tej firmy były dostępne w Biedronce. Wtedy zrobiłam olbrzymi jak na siebie zapas, bo kupiłam cztery kolejne zapachy. Do tej pory posiadam jeszcze trzy z nich, a konkretnie dwa i pół:).


Suche szampony są zamknięte w opakowaniach typowych dla lakierów do włosów czy dezodorantów. Wewnątrz znajduje się 200 ml produktu. Kolorystyka opakowania jest zależna od wersji zapachowej, w tym przypadku są to zielone tropikalne kwiaty na żółtym tle.


Głównym zadaniem szamponu jest odświeżenie włosów bez użycia wody. W moim przypadku, Batiste miał być "kołem ratunkowym" dla włosów z okolic czoła, które są za krótkie, aby upiąć je wraz z pozostałymi w kucyk czy kok. Przez częste odgarnianie ich z okolic twarzy szybko stawały się mniej świeże niż reszta włosów i to było zauważalne. Właśnie w takich sytuacjach miał mi pomóc suchy szampon:).


Produkt aplikuję, według zaleceń producenta, z odległości ok. 30 centymetrów. Ze względu na to, że szampon jest biały (a moje włosy ciemne), kolejnym krokiem jest zawsze wyczesanie reszty produktu (zazwyczaj robię to palcami). Tak przygotowane włosy wyglądają świeżo niemalże do końca dnia.

Wersja tropikalna ma przyjemny kokosowy zapach, który bardzo długo się utrzymuje. Ale nie jest to wszechobecna, natarczywa woń. Wyczuwałam go tylko w momentach, gdy najpierw siedziałam z opuszczoną głową, a następnie ją podnosiłam, automatycznie pozostawiając delikatny zapach:).

Butelka o pojemności 200 ml wystarcza mi na mniej więcej pół roku używania:).


Suche szampony z Batiste dostępne są w Rossmannach i kosztują kilkanaście złotych.

Używacie tego typu szamponów? Jakie wersje zapachowe polecacie?

Piątek

piątek, 24 lipca 2015

Colour Rush w odcieniu 110 Make me blush od Rimmel - Projekt Lipiec 2015 dzień 24.

Dzisiaj kilka słów o kolejnym produkcie z promocji:). Pomadkę kupiłam razem z konturówką od Lovely KLIK podczas obniżek cenowych w Rossmannie:). Mój odcień to Make me blush oznaczony numerem 110.



Produkty z tej serii mają formę kredek. Opakowanie kolorystycznie nawiązuje do odcienia pomadki. W tym wypadku jest to zgaszony róż, który na ustach jest jednak bardziej intensywny. Pojemność to 2,5 grama:).


Pomadka ma konsystencję balsamu. Jest bardzo podobna pod tym względem do produktów z serii Color Whisper z Maybelline KLIK. Daje delikatnie transparentny efekt, ale nasycenie koloru w porównaniu ze wspomnianymi pomadkami jest nieco intensywniejsze. Produkt łatwo rozprowadza się na ustach, ma połyskujące wykończenie i, jak balsam, daje uczucie nawilżenia. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy rzeczywiście nawilża usta, ponieważ w ostatnim czasie są one w miarę w dobrej kondycji. Co do trwałości, to długo "siedzi" na ustach, ale po spotkaniu z jedzeniem pozostaje po niej tylko kontur:).





Gdyby nie fakt, że posiadam mnóstwo produktów do ust, kupiłabym jeszcze jeden odcień... albo dwa:).
Pomadka występuje w kilku wersjach kolorystycznych (na stronie internetowej drogerii Rossmann jest ich aż 12). Możecie ją kupić w szafach Rimmel za 23,99 zł.

Pozdrawiam!
Piątek

czwartek, 23 lipca 2015

Magic Pen - korektor Anti Redness od Lovely - Projekt Lipiec 2015 dzień 23.

Dzisiaj w końcu nadszedł czas na jeden z trzech postów o korektorach z Lovely z serii Magic Pen. W końcu, ponieważ już od dłuższego czasu przymierzam się do ich napisania:). Pierwszym jest zielony korektor maskujący zaczerwienienia.


Produkt jest zamknięty w opakowaniu przypominającym kształtem pisak. Mieści w sobie 2 ml produktu. Nawiązując do odcienia produktu, w tej samej kolorystyce jest utrzymane opakowanie. Kawałek przezroczystego plastiku w okolicy aplikatora pozwana na kontrolowanie zużycia korektora. Wspomniany aplikator ma kształt pędzelka, a produkt wydobywa się z opakowania poprzez przekręcanie jego końcówki:).


Korektor ma zielony kolor, który ma kamuflować zaczerwienienia. Dobrze sprawdza się w tej roli:). Używałam go w okolicach nosa, na policzkach oraz aby ukryć pojedyncze niedoskonałości. Następnie nakładałam podkład i utrwalałam wszystko pudrem. Produkt nie zastyga na twarzy, dlatego też podkład należy aplikować ostrożnie, aby nie zetrzeć  nałożonego wcześniej korektora (ja zawsze wklepywałam podkład w miejsca z nałożonym wcześniej korektorem). W związku z tym, że produkt jest zielony, należy starannie pokryć go podkładem, aby uniknąć ewentualnych zielonych przebitek:).


Magic Pen dobrze radzi sobie z zakryciem zaczerwienień w okolicach nosa oraz płaskich niedoskonałościach i dosyć długo utrzymuje się na twarzy. Problem pojawia się w przypadku bardziej trójwymiarowych zmian, ponieważ z nich korektor bardzo szybko się ściera. Jednak ostatecznie byłam z niego zadowolona - ładnie maskował przebarwienia, nie podkreślał suchości na twarzy i nie ścierał się w zastraszającym tempie. Jednak, jak na produkt przeznaczony do skóry naczynkowej, gdzie często należy go nałożyć na większe obszary, jest mało wydajny. Chociaż to nawet nie jest najlepsze określenie. Po prostu 2 ml produktu to mało, jeśli ktoś ma wiele miejsc do zakrycia. W moim przypadku trzy tygodnie, góra cztery (przy niecodziennym malowaniu) to maksymalny czas, na jaki starcza mi produkt (zakrywam przebarwienia w okolicach nosa, ślady potrądzikowe na policzkach oraz ewentualne pojedyncze niedoskonałości). Z drugiej strony 8,29 zł to nie jest wygórowana cena, więc nie wykluczam, że jeszcze kiedyś skuszę się na niego:).

A Wy używacie zielonych korektorów? Polecacie jakiś konkretny?

Miłego wieczoru!
Piątek



środa, 22 lipca 2015

# 99 Colour Alike Black Saint - Projekt Lipiec 2015 dzień 22.

Dzisiejszy dzień nie był idealny jeśli chodzi o pisanie posta. Dlatego też zwlekałam z tym niemalże do ostatniej chwili i przychodzę z krótką notką na temat lakieru do paznokci:).

Z reguły nie lubię czerni na swoich paznokciach. Powód jest prosty, w kontraście do moich bladych dłoni nie wygląda zbyt dobrze. Co ciekawe nie mam takich obiekcji co do innych ciemnych odcieni:). Ale wracając do tematu, czyli czerni, ta z Colour Alike jest wyjątkowa, bo holograficzna:).


Black Saint to czerń z mnóstwem kolorowych drobinek holograficznych. Jest piękna, szczególnie w pełnym słońcu. Lakier jest dobrze napigmentowany i kryje po nałożeniu pierwszej warstwy. Bardzo szybko wysycha i nie wymaga żadnego wspomagania w postaci topu przyspieszającego ten proces. Jednak warto pokryć go dodatkową warstwą lakieru nawierzchniowego,ponieważ bardzo szybko ściera się z końcówek (czytaj: drugiego dnia). Z topem wytrzymuje około 3-4 dni. Na zdjęciach możecie obejrzeć go w trzecim dniu noszenia, jest pokryty topem z Sally Hansen (widać przetarte końcówki). Ze względu na dobrą pigmentację idealnie nadaje się do stempli:).






A Wy jaki macie stosunek do czerni? Lubicie czy unikacie:)?

Pozdrawiam!
Piątek


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...